Witajcie!
Zwykle z pewnym dystansem podchodzę do wszelkiego rodzaju hitów kosmetycznych. Bardzo często zakup polecanej przez prawie wszystkie dziewczyny masakry przynosił mi jedynie rozczarowanie. Teraz staram się być bardziej rozważna :) Podejść do zakupu bohaterki dzisiejszego posta - matowej pomadki Bourjois - miałam kilka. Przeczytałam też miliard opinii na jej temat. Zdecydowałam się w końcu piękny odcień brudnego różu o numerze 10 Don't pink of it!, który absolutnie mnie zauroczył.
Opakowanie:
Moim zdaniem już same opakowania pomadek Bourjois zachęcają do zakupu - mają coś w sobie, lekko kompaktowe, krzyczą: "zabierz mnie, wrzuć mnie do torebki". Warto podkreślić, że są też solidne - moja pomadka zaliczyła kilka upadków, a opakowanie pozostaje w stanie nienaruszonym :) Wygodny aplikator to kolejny walor tej szminki.
Moja opinia:
Oficjalnie dołączam do grona fanek matów Bourjois :) Podoba mi się w tym macie chyba wszystko. Po pierwsze, kolor. Jak to mówią: lepsza wersja własnych ust. Lekko brudny róż świetnie podkreśla urodę blondynek. Nadaje się na dzień, ale i na wielkie wyjście (usta będą stanowić tło dla mocniej podkreślonych oczu). Ze względu na świetną trwałość, matowa pomadka przetrwa w nienaruszonym stanie na wargach kilka godzin. Faktem jest to, że nie mam porównania - Don't pink of it! od Bourjois to mój pierwszy mat. W moim odczuciu jednak Bourjois bardzo wysoko postawiło poprzeczkę.
Zaletą tej pomadki jest to, że nie podkreśla suchych skórek. Uściślając, bardzo suche usta na pewno nie będą wyglądały świetnie pod żadną pomadką. Przed aplikacją wystarczy zrobić szybki peeling szczoteczką do zębów albo po prostu dobrze nawilżyć usta. Nie wydaje mi się jednak, żeby dziewczyny, które dość systematycznie nawilżają swoje usta, miały się obawiać tego matu. Ja na początku się obawiałam, ale na szczęście bezpodstawnie. Co więcej, pomadka schodzi z ust w sposób bardzo równomierny.
Poniżej oczywiście możecie zobaczyć jak pomadka w odcieniu nr 10 Don't pink of it! prezentuje się na moich ustach.
Znacie maty Bourjois? Ja chyba kompletnie przepadłam i mam ochotę na kolejne kolory:) Kuszą mnie również matowe szminki Golden Rose. Oczekujcie więc kolejnych recenzji na moim blogu :)
Śliczny kolorek :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam żadnego, ale to pewnie dlatego, że w moim Rossmannie nie ma szafy Bourjois.
OdpowiedzUsuńbardzo ładny kolorek :) muszę się skusic
OdpowiedzUsuńDla mnie ten kolorek jest idealny!
OdpowiedzUsuńŁadny kolor :) Nie miałam jeszcze tych pomadek i muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńładny odcień
OdpowiedzUsuńTo byłby kolorek idealny dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńśliczny kolor :) Od dawna chcę wypróbować te pomadki Bourjois, ale u mnie w Rossmanie akurat nie ma ich szafy ;/
OdpowiedzUsuńfajny kolorek, może kiedyś sie skuszę ale najpierw muszę wykorzystać to co mam:)
OdpowiedzUsuńMam kilka matów tej marki, również ten odcień i bardzo go lubię, choć u mnie jest bardziej jaskrawy. I niestety u mnie nie schodzi równomiernie, ściera się najpierw ze środkowej części ust, a na obrysach często zostaje. Ale i tak je lubię, choć nadal szukam idealnej alternatywy, bo ich trwałość na moich ustach nie powala.
OdpowiedzUsuńDla mnie kolor zbyt jasny, ale ogólnie ciekawa pomadka :)
OdpowiedzUsuńAle piękny kolor, podobny do naturalnego, mam coś podobnego z GR. Ślicznie wygląda. :)
OdpowiedzUsuńMam matowe szminki Golden Rose a teraz czas na Bourjois. Ładny efekt
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek ;)
OdpowiedzUsuń