Witajcie!
The Body Shop to marka kosmetyczna, do której wzdychałam dłuższy czas. W końcu jednak sklep stacjonarny The Body Shop pojawił się w łódzkiej Manufakturze i przestałam tylko wzdychać :) Niedawno przypomniałam sobie również, że przecież miałam już okazję poznać trzy kosmetyki z linii arganowej The Body Shop: peeling, żel pod prysznic oraz masło. Nigdy jednak moje recenzje tych kosmetyków nie ujrzały światła dziennego, ponieważ nie zamieściłam ich na blogu. Czasem mam taką niechlubną tendencję do odkładania rzeczy na Święte Nigdy. Czas to zmienić.
Linia arganowa The Body Shop (link afiliacyjny) pachnie w moim odczuciu dość intensywnie. Zapach całej serii jest mieszanką słodkości, egzotyki, olejku arganowego i czegoś czego nie potrafiłam nazwać. Sama zaakceptowałam ten zapach, ale moich domowników przyprawiał o ból głowy ze względu na dużą intensywność. Teraz, gdy sobie o nim przypomnę mam wrażenie, że tak pachnie luksusowe, zadbane ciało, wygrzane w słońcu Maroka :)
Peeling, a dokładniej scrub Wild Argan Oil to delikatny zdzierak. Drobinki zatopione w dość gęstym żelu subtelnie masowały moją skórę. Dla mnie jest to jak najbardziej w porządku, ponieważ nie lubię ostrych drobinek w peelingach. Przyznacie jednak, że 50 ml to bardzo mało. Dlatego oszczędnie sobie z nim poczynałam, ale i tak skończył się zbyt szybko. Skóra po użyciu peelingu pachniała jeszcze całkiem długo, była gładka i nieprzesuszona. Na skórze nie zostawało również nieprzyjemne uczucie lepkości.
W zasadzie tak niewielkie opakowanie pozwoliło mi jedynie na skosztowanie możliwości The Body Shop. Dziś, kiedy mam stacjonarny dostęp do kosmetyków tej marki, mogę poznać inne linie i mam zamiar to uczynić. Nie mówię, że The Body Shop zawróciło mi w głowie, ponieważ uważam, że na rynku dostępnych jest wiele kosmetyków w niższych cenach, które działają równie dobrze. Ale trzeba spełniać swoje zachcianki :)
Zauważyłam ostatnio, że lubię sobie odmawiać przyjemności. Wszystko tłumaczę brakiem czasu, pieniędzy i dążeniem do minimalizmu. Efekt jednak jest taki, że robię jedynie rzeczy, które muszę, bo nawet odrobina szaleństwa nie przystoi osobie dorosłej. A moje ulubione ostatnio stwierdzenie to "nie mam czasu". Nie chcę Was tutaj zalewać swoimi negatywnymi przemyśleniami, ale może Wy też stoicie przed jakimiś dylematami. Powiedzcie mi, jak znajdujecie czas zupełnie dla siebie? Czy przychodzi Wam to łatwo?
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)
Kiedyś miałam żel pod prysznic z tej serii zapach ma coś w sobie:)
OdpowiedzUsuńMam masło z tej samej serii tylko że do włosów :) Uwielbiam thebodyshop :)
OdpowiedzUsuńbardzo rzadko te kosmetyki u mnie goszczą
OdpowiedzUsuńJeszcze niedawno też miałam tak, że odmawiałam sobie wszystkiego. A to nie ma czasu, a tu szkoda pieniędzy, a tu lepiej wydać na kogoś innego. Udaje mi się jednak z tym walczyć i coraz więcej uwagi poświęcam sobie. Dobrze mi z tym :D
OdpowiedzUsuńMuszę wziąć z Ciebie przykład :)
UsuńW życiu dorosłym znalezienie czasu wolnego graniczy z cudem, uwierz mi :) Właśnie skończyłam buteleczkę płynu do kąpieli z tej serii, ale recenzja na blogu nie pojawi się, bo nie zdąrzyłam zrobić zdjęć, a jaki był tego powód? Oczywiście brak czasu :)
OdpowiedzUsuńKiedyś wydaje mi się, że wiecej robiłam - niby nie pracowałam na etacie, ale wciąż szukałam nowych zajęć i dzień miałam bardzo dobrze zaplanowany. A dziś po pracy już nic mi się nie chce, szkoda mi czasu, który i tak marnuję...
UsuńChętnie wypróbowałabym coś z tej firmy ;)
OdpowiedzUsuńOdkąd zostałam mamą też ciężko mi czas dla siebie, może inaczej.. czas by był, ale ja i tak twierdze że go nie ma :D
Lubię ich produkty, choć nie są tanie. Dostałam pod choinkę zestaw masło shea, pachnie bosko
OdpowiedzUsuńCiężko znaleźć czas tylko dla siebie, jak ktoś ciągle zawraca Ci głowę...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten kosmetyk :)
Człowiek wiecznie zabiegany...to i czasu dla siebie brakuje. Ale warto z tym walczyć i wygospodarować sobie choć momencik na jakieś przyjemności :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie intensywne zapachy w kosmetykach do ciała :)
OdpowiedzUsuńMiałam masło do ciała z tej serii, było świetne.
OdpowiedzUsuńPlanuję przetestować produkty The Body Shop, wszyscy bardzo je chwalą :)
OdpowiedzUsuńMam o tym zapachu masło do ust i jestem nim zachwycona :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawą konsystencje ma ;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl - nowości na blogu!:)
Trzeba się raz na jakiś czas rozpieszczać, a życie powinno nam przynosić jak najwięcej radości. W imię minimalizmu nie warto odmawiać sobie wszystkich przyjemności :)
OdpowiedzUsuńMnie ta marka jakoś niespecjalnie kusi. Miałam do niej dwa czy trzy podejścia, ale nie skończyło się to wielką miłością.
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba zaszaleć i nie oznacza to, że wyrzekasz się minimalizmu. My, dorośli, mamy tak niewiele przyjemności w życiu, że miło sobie czasem zafundować odrobinę szleństwa :)
Moim ulubionym kosmetykiem z tej firmy jest masło do ciała masło shea.
OdpowiedzUsuńMiałam masło z tej serii i nie byłam zadowolona - zapach mi się nie podobał :p
OdpowiedzUsuńKocham te kosmetyki
OdpowiedzUsuń