Hej!
Tisane to marka, którą znają chyba już wszyscy. Dziwię się sama sobie, że dopiero teraz miałam okazję ją poznać, ponieważ mam permanentną obsesję na punkcie nawilżania ust. O żadną część swojego ciała nie dbam tak jak o usta :D I sama nie wiem dlaczego. Zastanawiałam się, czy w ogóle tworzyć recenzję tego produktu, ale ostatecznie zdecydowałam, że tak. Myślę, że niewiele osób kliknie "czytaj dalej", ale może się mylę. Sama nie wiem, jak to działa, bo kiedy opisuję kosmetyk-nimalże-hit czy jakiś produkt niszowy, recenzję czyta naprawdę kilka osób, a kiedy piszę o czymś, co poznało ponad pół populacji kraju to recenzja ma naprawdę sporą poczytność. Możecie mi to jakoś wyjaśnić? :)
Klasyczny balsam do ust Tisane na stronie wizaz.pl ma niemalże 1500 opinii i bardzo wysoką notę 4,4/5, co sprawiło, że został ogłoszony kosmetykiem wszech czasów. Gdyby nie fakt, że wygrałam go w rozdaniu, to pewnie nie miałabym okazji go użyć. Balsam kupujemy w małym (naprawdę małym) słoiczku. Wiele osób nie toleruje tej formy aplikacji, ale ja wolę produkty do ust w słoiczkach, ponieważ mam wrażenie, że lepiej działają (o ja naiwna! wiem, że to głupie). Gdy mamy dłuższe paznokcie słoiczek Tisane staje się nieco mniej wygodny. Testowałam balsam podczas tegorocznych wakacji - myślę, że poprzeczka została postawiona raczej wysoko. Zwykle w okresie wzmożonego przebywania na słońcu sięgam po masełko Nivea bądź balsam Nuxe. Oba te produkty polecam i katuję również zimą, ponieważ u mnie sprawdzają się najlepiej.
Balsam do ust Tisane zużywa się raczej szybko - w końcu to miękkie masełko o przyjemnej konsystencji. Mam wrażenie, że za szybko ustępuje po palcami, przez co muszę powtórzyć aplikację na wargi kilka razy. Balsamik jest dość tłusty, ale chyba mniej niż wspomniane przeze mnie masełka Nivea. Jest również bardziej lekki niż masełko Nuxe. Nie ma jednak problemu z rozprowadzaniem go na ustach. Balsam Tisane pachnie miodowo, słodko :)
Co do działania to szczerze mówiąc, nie jestem przekonana czy byłby to mój KWC. Balsam faktycznie chroni usta, ale chyba nie na dłuższą metę. Będąc na plaży aplikować musiałam go dobrych kilkanaście (kilkadziesiąt?) razy. Szybko się wchłaniał, mimo że moje usta nie były w najgorszej kondycji. Balsam nie jest zły, ale bardziej przypadło mi do gustu na przykład niepozbawione wad (i niestety droższe!) masełko Nuxe.
Co mi się w balsamie Tisane podoba to fakt, że nie oblepia ust, jest raczej lekki, nie czujemy go bowiem na wargach po aplikacji. Na pochwałę zasługuje również bardzo dobry skład balsamu, w którym znajdziemy takie naturalne składniki jak: wosk pszczeli, ekstrakt z liści melisy czy olej rycynowy.
W swoim życiu poznałam już wiele różnego rodzaju produktów do pielęgnacji ust. Balsam Tisane nie jest zły, ale ja chyba spodziewałam się więcej. Znów produkt, który zachwyca innych u mnie nie sprawdza się tak wyśmienicie. Mimo wszystko warto ten naturalny balsam poznać i ocenić :)
Chętnie się dowiem, czy kultowy balsam do ust Tisane to Wasz hit?
Produkt mi nie znany, ale ja zawsze czytam posty od początku do Końca z szacunku :* A to przecież zajmuje tylko minutkę. Ja balsamów używam i lubie te w słoiczku ale właśnie mam długie paznokci i wydobycie tego balsamu to niemalże cud , ale daje rade ! Najlepiej lubię balsamy w sztyfcie :) Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńdla mnie jest rewelacyjny, no szkoda
OdpowiedzUsuńTisane uwielbiam od lat ;)
OdpowiedzUsuńja akurat jestem wielką fanką carmexów i balsamów tisane, dla mnie są super, wspomnianego masełko Nuxe jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, choc pewna nie jestem, ze mialam go w sztyfcie i u mnie furory nie zrobil.
OdpowiedzUsuńCo do pytania z początku wpisu, to bardzo ciężko jest to wyjaśnić, ale też zauważyłam to zjawisko. Ja w przeciwieństwie do Ciebie mogłabym okrzyknąć Tisane moim hitem. Na co dzień raczej nie używam niczego nawilżającego do ust ale w sezonie jesienno-zimowym Tisane nie raz uratowało mnie z opresji :D Do tego szalenie podoba mi się zapach :D
OdpowiedzUsuńTisane mam ale w sztyfcie, nie przepadam za balsamami w tego typu opakowaniach gdzie trzeba grzebać palcem :D
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam ale wolę produkty do ust w sztyfcie
OdpowiedzUsuńNie miałam tego produktu.
OdpowiedzUsuńSandicious
moje usta są wymagające, więc nie wiem czy ten produkt dałby radę i u mnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go i na razie się nie skusze. Mam nadmiar produktów do ust. Poza tym blogowe hity zazwyczaj mnie rozczarowują.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ale wbrew jego dużej popularności, jeszcze go nie miałam. ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest niezastąpiony! A poznałam go dzięki mojej mamie, jeszcze zanim nastąpił ten wielki bum. :D Wersja w sztyfcie jest moją ulubioną, a zapach ubóstwiam. Nawet teraz mam go na ustach. :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ludzie mają tendencję do chęci posiadania tego co mają wszyscy ;D Dlatego te opinie są popularne, a coś nowego wcale ich nie interesuje ;D A ja przeczytałam, bo znam ten produkt, mimo że go nie używam! Ale mój brat miał spore problemu z pękającymi ustami i tylko to mu pomogło ostatecznie! :) Ja za to uwielbiam Sylveco pomadkę z peelingiem i jej używam na co dzień, mam też taką nawilżającą od nich ale krótko mówiąc śmierdzi i jej nie lubię ;D
OdpowiedzUsuńPomadka peelingująca Sylveco jest genialna :) Też ją uwielbiam
Usuńja mam ale wersję dla dzieci - balsamik :D nie był zły ale dla mnie ten zapach byl troche odpychajacy;/
OdpowiedzUsuńBalsam nie jest zły, ale wolę takie wysuwane.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ten balsam :) Wydaje mi się, że na plaży wymagał powtarzania aplikacji, ponieważ składa się z tłustych składników, które pod wpływem ciepła na pewno niewyczuwalnie spływały z ust :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze, ale wolę balsamy w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńNie używałam go nigdy, ale - ze względu na częstość używania przeze mnie - wolę balsamy, do których nakładania nie muszę używać palców :)
OdpowiedzUsuńA ilość kliknięć w posta nie zawsze odzwierciedla jego wartość ;) Także nie ma się czym przejmować
Pozdrawiam
https://coscudownego.blogspot.com/
Uwielbiam ten balsam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa go nie miałam nigdy i jakoś nawet mnie nie kusił, mimo tych wielu pozytywnych recenzji. Na szczęście nie mam zbyt problematycznych ust, wystarcza mi spokojnie jajeczko EOS, które też jest hitem (ale nie dla każdego) :)
OdpowiedzUsuńJa własnie kupiłam sobie Eos ;) Mam nadzieję, że się sprawdzi
UsuńMi troszkę przeszkadzał jego miodowy zapach :/
OdpowiedzUsuńJa go nigdy nie miałam :P Zapraszam na konkurs :)
OdpowiedzUsuńa ja należę do tej grupy, która go nie miała w testach... :)
OdpowiedzUsuńJa go bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńNie miałam ale jakoś nigdy mnie nie kusił :-)
OdpowiedzUsuńJa to najbardziej się wkurzam jak napracuję się nad postem makijażowym, narobię swatchy, poopisuję kolory i odbiór jest zerowy. Jak natomiast wywalę jakiś post "zapchajdziurę" to nie mogę się wyrobić z odpisywaniem na komentarze.
OdpowiedzUsuńBalsam Tisane lubię, u mnie się sprawdzał, ale ja nie lubię nakładać paluchem. A w pomadce już nie jest tak samo dobry :(
Czasami tak jest, że coś co jest hitem dla kogoś dla ns nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńu mnie KWC także jakoś nie wypadają szałowo
OdpowiedzUsuńlubię ten balsam
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przetestuję :)
OdpowiedzUsuń