Jak dobrze zadbać o cerę naczynkową? Linia ROSACURE od Synchroline

3/28/2018

Jak dobrze zadbać o cerę naczynkową? Linia ROSACURE od Synchroline

Cześć!

Pielęgnacja cery naczynkowej czasem przypomina walkę z wiatrakami. Wystarczy silniejszy wiatr, mróz, wysiłek fizyczny czy nawet potrawa z dodatkiem chili, a naczynka zaczynają o sobie przypominać. Obecnie całkiem sporo ćwiczę, więc jasnym jest, że męczę się i tym samym moja cera szaleje. Czasem z treningu wychodzę wręcz czerwona. Staram się więc dbać o moją cerę jak tylko mogę, żeby ukoić moje zaognione naczynka. Oczywiście można ukryć je pod podkładem czy korektorem, ale jak wiecie ja stawiam na pielęgnację. Dlatego dzisiaj przeczytacie u mnie o duecie marki Synchroline ROSACURE do cery naczyniowej. Przedstawię Wam jak spisał się u mnie żel do mycia twarzy oraz krem do twarzy z filtrem SPF30.

Marka Synchroline stworzyła linię ROSACURE, aby leczyć skórę z trądzikiem różowatym oraz skórę naczyniową. Cała linia wyrobów medycznych ROSACURE opiera się działaniu takich składników jak: kwas poliglutaminowy, Butylocykloheksanol oraz MSM (Metylosulfonylometan). Szczerze mówiąc, pierwszy raz miałam do czynienia z tymi substancjami, dlatego jeszcze bardziej byłam ciekawa jak sprawdzą się oba produkty (pierwszy raz to coś innego niż wyciąg z kasztanowca, który znaleźć można w co drugim kosmetyku do cery naczynkowej :P). Na linię ROSACURE składa się tak naprawdę kilka kosmetyków będących wyrobami medycznymi i kupimy je w aptekach. 

ROSACURE GEL

Na pierwszy ogień poszedł żel do skóry z trądzikiem różowatym. Plastikowa butelka, w której znajduje się 200 ml żelu wygląda raczej niepozornie. Szata graficzna opakowania żelu jak i kremu jest prosta, wręcz minimalistyczna. Okazuje się, że nie trzeba dużo, aby przekazać istotną informację, że są to specjalistyczne kosmetyki apteczne, których nie spotkamy w drogeriach. Butelka oczywiście została zapakowana w papierowy kartonik, wewnątrz którego możemy znaleźć ulotkę na temat produktów ROSACURE.

Żel do skóry z trądzikiem różowatym posiada przezroczystą konsystencję. W kontakcie ze skórą delikatnie, lecz bezproblemowo się pieni. Można nanieść go na skórę przy pomocy wacika bądź użyć dłoni. Ja zdecydowanie bardziej preferuję drugi sposób, ponieważ łatwiej jest mi wykonać dodatkowo coś na kształt masażu twarzy. Żel nie posiada w składzie substancji zapachowych, ale jednak dla mnie ma specyficzny delikatny zapach. Jeśli chodzi o pozostałości żelu to można zmyć je wacikiem bądź też użyć wody. Ja stawiam na oba sposoby w zależności od tego jak wygląda mój dzień.

Działanie żelu pozytywnie mnie zaskoczyło. Skóra po myciu wydaje się nawilżona i ukojona (zwłaszcza, jeśli nie użyjemy wody, aby zmyć pozostałości żelu). Nie ma mowy o przesuszeniu czy ściągnięciu, które często fundują nam kosmetyki myjące z silnymi detergentami w składzie. Myślę, że żel powinny poznać nie tylko osoby borykające się z rumieniem, trądzikiem różowatym, lecz również przesuszoną skórą twarzy. Na pewno będą zadowolone. Konsystencja sprawia, że dosłownie odrobina wystarczy, aby pokryć skórę twarzy i szyi, bo żel doskonale się pieni i rozprowadza.

ROSACURE INTENSIVE - KREM DO TWARZY

Drugi produkt, który zdecydowanie skradł moje serce to krem do twarzy ROSACURE Intensive. Tubka o pojemności 30 ml charakteryzuje się podobną szatą graficzną co żel. Krem posiada lekko zielonkawe zabarwienie i delikatny zapach. Konsystencja kremu zdaje się być dość bogata, chociaż moim zdaniem, jest to raczej lekki produkt. Dzięki temu naprawdę szybko się wchłania, nie pozostawiając na skórze niechcianego filmu. Dzięki temu również z powodzeniem można stosować go pod makijaż. 

Krem ROSACURE Intensive bardzo fajnie nawilża skórę twarzy i sprawia, że jakiekolwiek napięcie znika. Dodatkowo, dzięki swojej barwie skutecznie maskuje rumień. Jestem w szoku jak dobrze zasłania moje naczynka na policzkach. Mimo wysiłku fizycznego, który obecnie mi towarzyszy, oceniam widoczność moich naczynek na umiarkowaną. Przed rozpoczęciem kuracji wyglądały zdecydowanie gorzej, więc krem naprawdę wzmacnia ściany naczyń krwionośnych. Dodatkowo, co ważne, krem posiada filtr przeciwsłoneczny tak niezbędny przy pielęgnacji cery naczyniowej. Do tej pory myślałam, że jedynie laserowo pozbędę się widocznych naczyń, jednak widzę, że myliłam się. Krem nakładam jedynie na miejsca zaczerwienione, więc wystarczy mi na pewno jeszcze na kilka miesięcy.  

Jeśli miałabym podać jedno słowo, z którym kojarzy mi się marka Synchroline byłaby to dojrzałość. W przypadku tej marki nie mamy bowiem do czynienia z krzykliwymi opakowaniami, które zachęcają do zakupu, obiecując gruszki na wierzbie. Cera naczynkowa wymaga naprawdę sporej uwagi, a czasem nieprzemyślany krok do przodu sprawi, że przez tygodnie będziemy po prostu się cofać. Linia ROSACURE na pewno pozwoli na spokojny spacer w kierunku naszej ukojonej, uodpornionej skóry. Oba opisane przeze mnie kosmetyki przyniosły ulgę mojej naczynkowej cerze. Zdecydowanie mogę polecić Wam te kosmetyki. Żałuję tylko, że nie poznałam ich wcześniej, być może kilka moich kompleksów z okresu dojrzewania w ogóle nie miałoby racji bytu. 
Zachęcam Was do polubienia profilu marki na Facebooku. 

Dajcie znać, czy znacie markę Synchroline. 

Przypominam również o rozdaniu - link znajduje się w pasku bocznym bloga.