Cześć!
Jakiś czas temu popełniłam wpis na temat peelingów ust. Pokazałam Wam wtedy, że używam miętowego peelingu do ust marki Sylveco. Wpis pojawił się tutaj, jednak ja napisałam o tym peelingu jedynie kilka słów, więc dzisiaj chciałabym dodać całą recenzję. Skusiłam się na zakup tej pomadki, ponieważ odżywcza pomadka z peelingiem Sylveco stała się moim hitem. Nie dość, że wspaniale złuszczała martwy naskórek, to jeszcze doskonale nawilżała. Bohaterka dzisiejszej recenzji ma natomiast ekstra moc i zdecydowanie nie jest produktem dla wrażliwców :) Czy jesteście jej ciekawi?
Miętową pomadkę z peelingiem kupujemy w papierowym kartoniku, który zawiera najważniejsze informacje na temat produktu. Jeśli znacie produkty Sylveco, to wiecie czego się spodziewać. Z opakowań kosmetyków tej marki zawsze mogę dowiedzieć się czegoś nowego. Pomadka przybrała formę sztyftu. Wiem, że dla wielu z Was jest to najlepsze rozwiązanie głównie ze względu na wygodę i higienę. Sam design sztyftu jest raczej minimalistyczny - zawiera nazwę pomadki, skład, niewielki rysunek mięty pieprzowej. Na plus oceniam jakoś wykonania opakowania - pomadka nie otwiera się sama w torebce, a napisy nie ścierają się, a nie jest to w dzisiejszych czasach normą.
Bazą pomadki jest cukier brzozowy, czyli ksylitol. Drobinki są naprawdę niewielkie, ale stosunkowo ostre. Rozpuszczają się zdecydowanie wolniej niż drobinki cukru zatopione w jej odżywczej siostrze. Jeśli chodzi o zapach pomadki, to mięta nie jest bardzo wyczuwalna. Po aplikacji zapach ulatnia się i zapominamy, że używałyśmy miętowego kosmetyku. Na początku aplikacji czuć lekkie odświeżenie, ale dosłownie po chwili to uczucie znika.
Skład:
Helianthus Annus Seed Oil, Cera Alba, Xylitol, Olea Europaea Fruit Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Tocopheryl Acetate, Carnauba Wax, Mentha Piperita Oil
Uważam, że moje usta nigdy nie były szczególnie wrażliwe. W sumie regularnie o nie dbam, nawilżam i peelinguję, więc można ocenić ich kondycję na całkiem dobrą i też nigdy nie miałam z nimi żadnych przejść. Jednak drobinki ksylitolu zawarte w tej pomadce są naprawdę ostre i na początku powodowały ból moich ust. Oczywiście, po dwóch użyciach zorientowałam się, że muszę delikatniej przykładać pomadkę do ust i że nie jest to produkt do codziennego stosowania. Wykonuję więc peeling ust tą pomadką raz w tygodniu, ponieważ dla moich ust taka częstotliwość jest optymalna. Zastanawiam się jednak, czy w przypadku spękanych, przesuszonych ust pomadka nie byłaby zbyt mocnym zdzierakiem?
Za sprawą olejów w składzie peeling również nawilża usta - pozostawia na nich lekką warstwę ochronną. Tę funkcję pomadki muszę ocenić celująco. Wydajność pomadki przy moim użytkowaniu jest duża. Pomadka jest bowiem zbita i na pewno wystarczy mi na pół roku używania. Producent zaleca zużyć ją w ciągu 6 miesięcy od daty otwarcia (czyli dłużej niż pomadkę odżywczą). Będę się starać, ale może to być niewykonalne :)
Mój przepis na domowej roboty peeling do ust możecie znaleźć tutaj.
Znacie tę pomadkę Sylveco? Lubicie miętowe kosmetyki? Jak często stosujecie peeling ust?
rzadko kiedy robie peelingi ust
OdpowiedzUsuńDlaczego? :)
UsuńLubię miętowe produkty i pasowałoby mi, gdyby miała mocniejszy zapach :)
OdpowiedzUsuńNa początku był mocniejszy, teraz się trochę ulotnił :)
UsuńOdżywczą uwielbiam, więc i tą wypróbuje na sto procent:)
OdpowiedzUsuńOdżywcza to mój hit :) Świetnie się spisuje
UsuńMam wersję odżywczą, ale rzadko robię peeling ust. Dobrze, że mi przypomniałaś. ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że ta pomadka jest teraz dla mnie idealną alternatywą dla peelingowania ust szczoteczką elektryczną. muszę ją sobie kupić.
OdpowiedzUsuńuwielbiam pomadki sylveco:)
OdpowiedzUsuńObawiałam się tej mięty, myślałam, że jest bardziej wyczuwalna :)
OdpowiedzUsuńNie jest tak mocna, na początku chyba pachniała mocniej, teraz już mniej, a może ja się do niej przyzwyczaiłam ;)
UsuńBardzo lubimy kosmetyki tej marki. Mają dobry skład, proste i estetyczne opakowania - a co najważniejsze, są skuteczne.
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Też lubię markę Sylveco
UsuńPrzyznam szczerze, że nigdy nie stosowałam peelingu ust ! Zazwyczaj często je nawilżam, ale nigdy nie peelinguję ;D
OdpowiedzUsuńLubie peelingi do ust aczkolwiek jeszcze takiego nie mialam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego peelingu. Czesto tez o nim zapominam w swojej pielegnacji.
OdpowiedzUsuńTej nie miałam, ale miałam tę drugą wersję z peelingiem i miłości nie było. Po tylu zachwytach spodziewałam się czegoś wow.
OdpowiedzUsuńO mięta musi być fajna.
OdpowiedzUsuńwww.natalia-i-jej-świat.pl
znam tylko "klasyczną" wersję pomadki peelingującej sylveco. Chętnie poznam wariant miętowy ;)
OdpowiedzUsuńO tej mietowej nie znam. Żółtą jestem zachwycona
OdpowiedzUsuńżółta wersja pomadki ma chyba więcej drobinek, a w tej w ogóle nie czuję mięty. Jednak używam i całkiem dobrze się spisuje.
OdpowiedzUsuńDla mnie miętowa ma ostrzejsze drobinki ;) Przynajmniej tak to czują moje usta :)
UsuńUwielbiam peelingi do ust, a tego jeszcze nie próbowałam - mam ochotę.
OdpowiedzUsuńZapowiadają się ciekawie
OdpowiedzUsuńLubie takie peelingi i ta mieta ach w sam raz na lato :D
OdpowiedzUsuńPlanuję wypróbować tą pomadkę. Jestem bardzo ciekawa efektu.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam inną wersję tej pomadki, była świetna, super słodka i pachnąca :) za miętowymi produktami nie przepadam niestety ;)
OdpowiedzUsuńmuszę poznać miętową, tą żółtą bardzo lubię
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kusi ta pomadka - miałam już jedną peelingującą z Sylveco i był sztos :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą cynamonową wersję, chociaż mięty nie miałam jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńo kurczę z miętą mają? Musze to mieć!
OdpowiedzUsuń