Cześć!
Latem mam większą motywację, aby dbać o skórę. W końcu przez sporą część czasu jest ona odkryta. Dlatego chętniej sięgam nie tylko po nawilżające balsamy i masła, lecz również po peelingi. Bohater dzisiejszego posta to peeling-petarda ;) Jestem w nim zakochana od pierwszego wejrzenia, a właściwie już od pierwszego powąchania. Recenzje peelingów bardzo rzadko ukazują się na łamach mojego bloga, dlatego muszę koniecznie to zmienić. Kiedyś sama robiłam domowe peelingi, dodając do nich ulubione olejki eteryczne czy płatki róży. Ostatni taki peeling wykonałam dokładnie 6 lat temu :D Ale nie martwcie się, nie jest to data mojego ostatniego peelingu :D Dzięki marce Bare Care przypomniałam sobie o dobroczynnych właściwościach peelingu kawowego, który dawniej tak często gościł w mojej łazience.
Zacznę od tego, że Coffee Scrub Bare Care pachnie wręcz cudownie! Jeśli o mnie chodzi to jestem trochę dziwna ;P Mimo że nie pijam prawie wcale kawy, to zapach tego napoju wręcz uwielbiam. Kawowe czekoladki z Merci zawsze zjadam jako pierwsze. Nic więc dziwnego, że zapach peelingu przypadł mi do gustu. Jest genialny. Aromatyczny, intensywny, lecz przełamany czymś słodkim. Zdecydowanie trafia w mój gust. Opakowanie początkowo nie zdobyło mojego uznania, ale gdy okazało się, że saszetka nie mięknie przy kontakcie z wodą, przekonałam się do niego. Koszt peelingu zależy oczywiście od wielkości opakowania. Za 200 gram zapłacimy 39 zł, 100 gram kosztuje 25 zł, natomiast 30 gram otrzymamy już za 9 zł. Peelingi dostępne są na stronie producenta oraz w drogeriach internetowych.
Konsystencja peelingu Bare Care również jest idealna. Jest on odpowiednio "ostry" oraz mokry. Celowo napisałam ostry w cudzysłowie, ponieważ ziarenka kawy nie są wcale nieprzyjemne. Z łatwością można wykonać nim masaż skóry (nawet delikatnej), ponieważ dobrze się do niej przyklejają. Z tego względu wydajność nawet 200 gramowego produktu jest zaskakująco dobra. Peeling na pierwszy rzut oka wydaje się dość delikatny, aczkolwiek działa skutecznie. A jak w przypadku każdego peelingu nacisk na skórę możemy dowolnie kształtować.
Peeling Bare Care cudownie wygładza skórę oraz pielęgnuje ją. To wszystko zasługa olejów znajdujących się w składzie. Znajdują się w nim: olej lniany, olej kokosowy oraz olej arganowy. Z miłą chęcią wprowadziłam ten peeling do swojej pielęgnacji antycellulitowej. Jak wiecie (pisałam o tym tutaj) przekonałam się do aktywności fizycznej i regularnie odwiedzam zajęcia fitness oraz siłownię. Zależy mi na atakowaniu skórki pomarańczowej z każdej strony. Ten peeling jest tego zdecydowanym sprzymierzeńcem.
Warto zaznaczyć, że peeling kawowy ma swoje własności, które niektórzy mogą postrzegać jako wady. Przede wszystkim barwi nieco skórę na brązowy kolor (dlatego lepiej używać go pod prysznicem niż w kąpieli). Oczywiście po użyciu peelingu bardzo łatwo można tę brązową powłoczkę zmyć i nie ma z tym żadnego problemu. Po drugie, drobinki lubią przyklejać się dosłownie wszędzie :) W przypadku peelingu kawowego Bare Care i tak drobinki są wyjątkowo małe, więc przynajmniej nie musimy martwić się o zapchany odpływ :)
Sądzę, że peelingi Bare Care zadowolą każdego - miłośników gładkiej skóry, wegan, fanów kawy czy przeciwników testowania kosmetyków na zwierzętach. Marka Bare Care posiada w swojej ofercie różne wersje peelingów kawowych - kokosową, egzotyczną oraz czekoladową. Dzisiaj wiem, że nie jest to mój ostatni peeling tej marki.
Znasz markę Bare Care? Stosujesz peelingi kawowe?
peelingi kawowe są fantastyczne, miałam już z różnych firm a także robiłam własny.
OdpowiedzUsuńFajny, ja ostatnio robię sobie sama peeling kawowy i też jestem dziwna. Bo smaku nie lubię i nie piję kawy, ale zapach uwielbiam :D. Kawę do peelingu podbieram ukochanemu :D
OdpowiedzUsuńW czerwcu na nowo zakochałam się w peelingu kawowym ;)
OdpowiedzUsuńMiałam peeling tej marki i bardzo się z nim polubiłam. Uwielbiam zapach kawy, mogę jej nie pić, ale wąchać wprost uwielbiam.
OdpowiedzUsuńZnam i mam ten peeling. Jest fantastyczny ☺ ma piękny zapach , ja mam wersje wzbogaconą kokosem. Połączenie zapachu kawy i kokosu jest obłędne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach kawy <3
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam peelingu kawowego ;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory jedyny peeling kawowy jaki używałam był własnej produkcji:) Nigdy jeszcze nie miałam okazji testować peelingu jakiejś firmy, ale Twój opis bardzo mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńMam kilka sypkich peelingów kawowych, ale strasznie nie lubię tej formy :/
OdpowiedzUsuńMiałam kilka peelingów kawowych ale tego nigdy. Chętnie bym go poznała
OdpowiedzUsuńtego peelingu nie znam, ale kawowe bardzo lubię. Musze spróbować
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi kawowe, świetnie działają, a skóra po nich nabiera piękny kolor. Tej firmy jeszcze nie znam, jak tylko mi się skończą obecne to będę musiała przetestować. :)
OdpowiedzUsuńPeelingi kawowe to jest coś uwielbiam. Skóra ma piękny kolor po nich!
OdpowiedzUsuńJa chciałam spróbować ten typ peelingów z BioLove, ale na razie mam jeszcze otwarte peelingi. Obiecuję sobie, że najpierw wykończę te co mam :)
OdpowiedzUsuńO ile kawy nie lubie, tak peelingi kawowe wprost uwielbiam <3 Ten widzę po raz pierwszy - kusi :D
OdpowiedzUsuńJa biegam i cellulit zwalcza się sam :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam pić kawę i jej zapach, poranny aromat jest najcudowniejszy, dlatego myślę że i ten peeling bym pokochała :)
OdpowiedzUsuńKiedyś dużo używałam takich peelingów, ale aktalnie zapach kawy mnie odrzuca więc ich nie kupuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi kawowe :) mam przerozne rodzaje!
OdpowiedzUsuńJa tak średnio lubię peelingi kawowe, spadają z ciała, albo nie umiem ich używać :) ale uwielbiam zapach :)
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo polubiłam się z peelingami kawowymi. Koniecznie muszę wypróbować peeling tej firmy. Redukcja cellulitu też by mi się przydała ;)
OdpowiedzUsuń