Witaj!
Jak przyspieszyć wzrost włosów to pytanie, na które wielokrotnie szukałam odpowiedzi (o swoich planach pisałam już tutaj). Kiedy uświadomiłam sobie, że do mojego ślubu zostało kilka miesięcy zaczęłam przeczesywać Internet w poszukiwaniu skutecznego sposobu na szybszy wzrost włosów. Szczególnie zaintrygowała mnie węgierska wcierka Banfi. Recenzje były niezwykle korzystne, więc po prostu musiałam spróbować. Przed zakupem nie uchroniły mnie nawet opinie, iż odżywka pachnie tak strasznie, że aż powoduje wymioty (tak, przeczytałam gdzieś taką recenzję). Żeby jednak nie tracić uciekającego czasu, zrobiłam szybkie zakupy w sklepie Agnieszki (znacie ją zapewne z bloga wwwlosy) i szybko rozpoczęłam wcieranie.
Opakowanie wcierki Banfi stanowi plastikowa butelka o pojemności 250 ml. Koszt jednego opakowania to wydatek rzędu 20 zł, więc wcale niedużo. Wcierka zawiera w składzie takie składniki aktywne jak ekstrakt z chrzanu, ekstrakt z gorczycy, ekstrakt z majeranku oraz ekstrakt z jałowca. Płyn ma barwę bursztynową, ale nie barwi chociażby ubrań. Zapach wcierki jest ziołowy i wcale nie wywołuje u mnie wymiotów :P Używałam innych, gorzej pachnących ziołowych produktów do włosów, więc ten wcale nie jest najgorszy i kojarzy mi się z musztardą. Zapach czasem potrafił o sobie przypomnieć na przykład na mocno wymagającym treningu, ale to nic :) Dla osób, które jednak nie mogą znieść zapachu, producent wypuścił na rynek delikatniej pachnącą Lady Banfi.
Alcohol, Aqua, Cochlearia Armoracia Root Extract, Brassica Alba Seed Extact, Juniperus Communis Fruit Extract, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Origanum Majorana Leaf Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Citric Acid, Hexyl Cinnamal, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Citronellol, Benzyl Benzoate, Limonene, Geraniol, Benzyl Salicilate, Hydroxycitronellal
Szczerze mówiąc, na początku nie widziałam żadnych efektów. Regularnie, po każdym myciu (zwykle co 2-3 dni) wcierałam niewielką ilość kosmetyku w skórę. Irytowało mnie niewygodne opakowanie oraz fakt, że nic się nie dzieje. Oczekiwania były duże, gdyż wiosną straciłam naprawdę sporo włosów i chciałam je odzyskać. Zrezygnowana, odstawiłam wcierkę Banfi na jakieś 2-3 tygodnie. Dopiero wtedy dostrzegłam krótkie baby hair. Dziś są na tyle długie, że niedługo uda mi się zebrać je w kucyk. Nie wiem jednak, czy zdążę z tym do wesela. Nie jestem w stanie powiedzieć jak duży zaliczyłam przyrost względem standardowego, ponieważ nigdy tego nie kontrolowałam. Jednak nigdy nie miałam aż tak długich włosów.
Bazę wcierki Banfi stanowi alkohol, ale nie podrażnił on skóry mojej głowy. Producent zaleca używanie wcierki przynajmniej raz w tygodniu oraz umycie głowy po aplikacji wcierki (można to zrobić również szamponem Banfi). Ja zwykle już tego nie robiłam, tylko nakładałam ją na umytą skórę głowy i zostawiałam ją po aplikacji na głowie tak jak radziła Agnieszka. Włosy wyglądały po wyschnięciu naprawdę dobrze - były odbite od nasady, nie przetłuszczały się. Z czasem nauczyłam się również współpracować z butelką, jednak najwygodniejszym rozwiązaniem jest aplikacja wcierki przy pomocy strzykawki bez igły bądź też użycie opakowania po wcierce Joanna Rzepa.
Dopiero rosnące baby hair zmotywowały mnie do ponownego stosowania wcierki. Od tego czasu już nigdy nie zapominałam o aplikacji i wtedy efekty były najlepsze. Wcierka naprawdę działa i jestem zadowolona z tego jak wpływa na moje włosy. Baby hair zawsze cieszą ;)
Inna wcierka dostępna stacjonarnie, która się u mnie sprawdziła:
Znasz wcierkę Banfi? Używasz produktów stymulujących wzrost włosów?
Mam ją w wersji łopianowej i też denerwuje mnie aplikator, ale zapach przyjemny. Ponoć moja wersja najłagodniejsza pod tym względem:) Też ją używam co 2-3 dni, ciekawe dlaczego producent tak zaleca.
OdpowiedzUsuńGdzie ją można kupić?
OdpowiedzUsuńW ogole mi nieznana firma, ale wydaje sie ciekawa ta wcierka :)
OdpowiedzUsuńA gdzie ją można kupić?
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie .
o to muszę spróbować, mnie też nie raz irytuje długie czekanie na efekty
OdpowiedzUsuńmoje włosy na szczęście same z siebie szybko rosną. w skalp wcieram leki- dermovate i niestety nie mogę wspomagać się takimi kosmetykami.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale koniecznie muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam tej wcierki, ale będę o niej pamiętać :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę i jestem zaskoczona jej działaniem :)
OdpowiedzUsuńMnie ta wcierka uczuliła, skóra swędziała i piekła przez co zaczęły wpadać mi włosy
OdpowiedzUsuńMam tę wcierkę, nie wiem dlaczego ludzi drażni jej zapach, dla mnie jest nawet ładny ;) również aplikuję strzykawką, muszę do niej wrócić, bo trochę o niej zapomniałam :) dzięki za przypomnienie :*
OdpowiedzUsuńMam wcierke innej firmy ale tej jesCze nie probowalam ;)
OdpowiedzUsuńJa takich kosmetyków nie używam, mam aż za dużo włosów.
OdpowiedzUsuńMuszę przetestować tą wcierkę, zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńHmmm nigdy jakoś nie używałam ścierki, boję się że brakowałoby mi systematycznosci... chociaż może warto spróbować ☺
OdpowiedzUsuńJa już od dawna mam w planach jejctesty ale zawsze jakoś mi wpada do koszyka coś innego... Ale w końcu spróbuję!
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada. Dobrze, że nie potrzebuje osobiście tego rodzaju specyfików
OdpowiedzUsuńKojarzę ją, ale nigdy nie używałam. W kwietniu ścięłam włosy na dość krótko jak na mnie i spoko :D Teraz planuję podciąć końcówki, ale na razie o długie włosy nie chcę walczyć. Może za jakiś czas :D
OdpowiedzUsuńMuszę chyba powiedzieć o niej mamie ;)
OdpowiedzUsuńmam ją, ale jeszcze nie używałam! muszę w końcu się ogarnąć ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam ją na liście ale własnie alkohol w składzie mnie przeraził, że mi podrażni skórę i takie tam... ale skoro piszesz, że nic się nie dzieje to chyba rozważę ponownie jej zakup. Dzięki za posta!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę! O, proszę, może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńU mnie na porost sprawdza się jedynie olej musztardowy. Wszelkie wcierki z alkoholem lub ziołami bardzo przesuszają mi skórę głowy i powodują łupież :/
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten produkt, sama bardzo lubię wcierki, teraz stosuję wcierkę normalizującą z vianka ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przetestować wcierkę! Nigdy nie próbowałam, ale Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie zdarzyło mi się jeszcze używać wcierek. Wygląda ciekawie!
OdpowiedzUsuńcudna etykieta <3
OdpowiedzUsuńja uwielbiam ten mocny zapach :) Z butelki duża ilość się marnuje, polecam przelać do atomizera lub butelki z pepitką :)
OdpowiedzUsuńhttps://be-uniqueone.blogspot.com/