Cześć!
Ostatni wpis na temat nowości pojawił się w zeszłym roku. Koniec roku oznaczał dla mnie posuchę kosmetyczną - nie kupowałam praktycznie żadnych kosmetyków. Teraz trochę się tego nazbierało, więc jest o czym napisać :D Oczywiście u mnie jak zwykle bez szaleństw, same potrzebne kosmetyki. Na końcu wpisu wyjawiam również przyczyny mojej dłuższej nieobecności.
Pierwsze zdjęcie przedstawia kilka moich zakupów. Najbardziej napaliłam się na mazidło pszeniczne marki Polny Warkocz. Chciałam mieć jakiś produkt ochronny dla mojej suchej skóry na początek roku. Powiem jedno: jest moc! :) Krem na pewno doczeka się pełnej recenzji na blogu. Druga moja zachcianka to odżywczy balsam do ust marki Frudia. Zresztą spójrz sama, czy ten słoiczek nie jest uroczy? Nie wiem jednak jak się spisuje, ponieważ jeszcze go nie otworzyłam. Kupiłam również lżejszy krem do twarzy, Urban Skin Detox marki Nivea. Jest to booster nawilżenia i ma postać żelu. Sama jeszcze nie wiem co o nim sądzić, jest to krem na noc i tak go stosuję. Ostatni produkt ze zdjęcia to cukrowy peeling to ciała Fresh & Natural Zielona Herbata, polecany na wielu blogach.
W podróży brakowało mi kremu do rąk, więc skusiłam się na Cannabis Seed marki Joanna. Linia ta pojawiła się na rynku chyba latem ubiegłego roku, ale wtedy nie wpadła mi w oko w żadnej drogerii, więc trafiła do mnie pod postacią kremu do rąk dopiero teraz. Drugi kosmetyk zamówiłam w ramach odnowienia mojej znajomości z Avon. Olejek do ust Avon Nourishing całkiem dobrze się spisuje, choć przyznaję, że kupiłam go ze względu na wygląd.
W marcu skorzystałam z promocji w ramach Klubu Przyjaciółek drogerii Rossmann. Moje skromne zakupy pokazałam już wcześniej. Prócz nieobecnych na zdjęciu nożyczek fryzjerskich kupiłam dla siebie kokosowy olejek do włosów Isana oraz suchy szampon Batiste. Nie szalałam, były to produkty, których najbardziej potrzebowałam.
Makijażowo jak zwykle u mnie biednie :D W kosmetyczce pojawił się jedynie tusz do rzęs Maybelline The Falsies Push Up Angel o dziwnej szczoteczce, która wymaga pokazania na blogu :P Szkoda, że kupowałam na chybił-trafił, bo ciężko było mi się przyzwyczaić, ale ostatecznie moje krótkie rzęsy nawet polubiły tę maskarę.
I ostatni kosmetyk, który tłumaczy moją nieobecność w ostatnich miesiącach to oliwka pielęgnacyjna Mamas Babydream z Rossmanna. Oliwka ma zapobiegać rozstępom, używam jej do pielęgnacji ciążowego brzuszka :) Jestem w ciąży i w związku z tym pod koniec roku kupowałam bardzo niewiele kosmetyków, a i te, które miałam w domu wyjątkowo mi, lekko mowiąc, śmierdziały :P Teraz już jest o niebo lepiej, także powróciłam do gry.
Daj znać, czy używałaś któregoś z tych kosmetyków. Co nowego przybyło Ci w marcu?
Ten krem do rąk z Joanny mam i bardzo lubię, inne wersje np. te z mleczkiem owsianym też posiadam.
OdpowiedzUsuńO tym kokosowym olejku do włosów słysząłam. Mimo, że średnio mi po drodze z Isaną to nawet jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnych, ale najbardziej zainteresował mnie peeling cukrowy Zielona Herbata.
OdpowiedzUsuńKosmetyki Polny Warkocz chwalę sobie i może za jakiś czas skuszę się na jakąś jego nowość, póki co u mnie kosmetyczne pustki...
OdpowiedzUsuńPolny Warkocz mnie kusi, podobnie zresztą jak Frudia :D
OdpowiedzUsuńPolny warkocz miałam i byłam zadowolona. Nivea również. Suche szampony Batiste lubię, choć używam tylko w awaryjnych sytuacjach, a olejek do włosów z Isany już dawno miałam zakupić, ale zawsze coś innego wpadnie do kosza.
OdpowiedzUsuńPolny Warkocz i Fresh Natural to kosmetyki dla mnie. Uwielbiam ich składy
OdpowiedzUsuńBardzo fajne produkty i zdjęcia <3 Mnie najbardziej zainteresował olejek do ust *.*
OdpowiedzUsuńLubię ten szampon z Batiste
OdpowiedzUsuńja mam ten krem i polecam :) używam go na dzień, nawet jako baza pod makijaż i dobrze się sprawdza :) aczkolwiek na noc dla mnie jest za lekki
OdpowiedzUsuńMiałam peeling Fresh&Natural, ale w innym wariancie zapachowym. Był bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńMnie mega kusi polny warkocz - mam na liście chciejstw :)
OdpowiedzUsuńPolny warkocz ma świetne produkty ;)
OdpowiedzUsuńLubię ten olejek z Isany :) Niestety u mnie ten krem z serii Urban Skin Detox się nie sprawdził, ale teściowa go sobie chwali :)
OdpowiedzUsuńpolny warkocz brzmi kusząco :D
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na kosmetyki Polny warkocz <3
OdpowiedzUsuńDobry jest ten olejek do włosów z Isany?
OdpowiedzUsuńfaktycznie dosyć się bkupiłaś ;D
OdpowiedzUsuńja muszę też na razie ograniczyć kupwanie kosmetyków, bo to tragedia ;D
U mnie szampony Batiste wcale się nie spisują, bo zamiast polepsza włosy awaryjnie pogarszają ich wygląd :/
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta seria Joanny. A krem Nivea to dla mnie bubelek, strasznie go męczyłam, ale wersja na dzień chyba jeszcze bardziej. Za to maseczkę z tej serii mam do dzisiaj.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń