Cześć!
Mamy już luty (jeden z moich ulubionych miesięcy :), czas więc na denko. Na razie trzymam się i dzielnie zużywam pootwierane kosmetyki. W styczniu nie kupiłam żadnego kosmetyku, jedynie zalotkę, bo nigdy nie miałam :D Myślę, że w nowym miesiącu nie będzie już tak fajnie, bo zaraz mam urodziny i na pewno sprawię sobie jakiś mały kosmetyczny prezencik... Jakbym miała podsumować zużycia, to byłyby to zdecydowanie powroty do przeszłości - mniej lub bardziej udane. Zapraszam!
Nie wiem jakim cudem, ale miałam jeszcze skitraną ostatnią parę rękawiczek Orphica Touch... Zużyłam je chyba w Nowy Rok, bo chciałam z pięknymi dłońmi powitać rok 2020 :D Rękawiczki są super - dobrze nawilżają i wygładzają dłonie, choć zapach może odrobinę przytłaczać (ładny, ale mocny).
Zapach, który będzie kojarzył mi się z moją pierwszą pracą na etacie to Calvin Klein Euphoria Forbidden. Wtedy po raz pierwszy miałam okazję go poznać i został ze mną do dziś. Jest to zapach na jesień i zimę, choć towarzyszył mi również na letnich imprezach. Według mnie nie jest to zapach jednoznaczny - ładnie się rozwija, a orientalne nuty w nim nie dominują. Dlatego tak go lubię :)
Udało mi się wykończyć drugie opakowanie Juicy Jelly Mask z kiwi i kaktusem od Bielendy. Dodawałam już jakiś czas temu jej recenzję i wtedy chyba o wiele lepiej mi się sprawdzała (recenzja tutaj). Maseczko-peeling polecam latem - daje naprawdę przyjemne uczucie chłodzenia, ale teraz jakoś wydawała mi się mniej skuteczna. Chyba już do niej nie wrócę :P
W końcu postanowiłam również pożegać się z serum z kwasem hialuronowym L'Biotica. Nie sądzę, że jest gdzieś jeszcze dostępne. Kupiłam je już daaawno temu, aby nawilżać okolice oczu, jednak tak szczypało mnie w oczy, że nie dałam rady go używać. Nareszcie do kosza - nie wiem po co je trzymałam.
Dałam również drugą szansę popularnemu balsamowi do ust Tisane. Swego czasu miał chyba swoje 5 minut na tym blogu i nie rozumiałam zachwytów nad nim. Ten egzemplarz kupiłam w kiosku, bo nic innego do ust w nim nie było, a mnie strasznie popękały wargi. Uprzejmnie donoszę, że balsam Tisane dał radę i szybko wyleczył przesuszone usta.
Dalej mamy kosmetyk, którego już nie znajdziecie na polskim rynku, a to akurat szkoda, to przeciwzmarszczkowy krem na dzień i na noc Vita C Infusion marki Mincer Pharma. Był to krem przeznaczony do cery suchej. Doskonale nawilżał, szybko się wchłaniał i przyjemnie pachniał. Będzie mi go brakować.
Edit: jeszcze jest dostępny na Allegro :D
Zużyłam także żel pod prysznic Avon Jasmine&White Musk. Zapach był przyjemnie pudrowy, ale pod koniec opakowania konsystencją przypominał galaretowate coś. Chyba za długo go zużywałam.
W kategorii oczyszczanie twarzy zużyłam naprawdę bardzo wydajną piankę Cosnature. Spokojnie starczy na kilka miesięcy codziennego stosowania. Pianka pachnie cytrusowo, dobrze się rozprowadza i nie znika tak szybko z twarzy. Pisałam o niej już w ulubieńcach 2019 roku - o, tutaj.
Teraz czas na produkt, który był ze mną prawie dwa lata - tonik normalizujący Evree. Nie pytajcie dlaczego. Po pierwsze, był to produkt mega wydajny. Po drugie, w ciąży odrzucało mnie na samą myśl o zapachu cytrusowym. Zamiast go komuś oddać, zachomikowałam na Święte Nigdy i po co? Marka już nie istnieje, więc nie warto o nim mówić.
Wróciłam również do kremu Nivea Berry Charming One z serii Mix me. Kiedyś cała seria trafiła do mnie z Klubu Przyjaciółek Nivea, a w zeszłym roku kupiłam ponownie zestaw 3 kremików. Zużyłam tego różowego maluszka do dłoni, bardzo lubię ten owocowo-kwaskowaty zapach.
Czas wyrzucić także opakowanie po acetonie do hybryd marki NeoNail.
Zużyłam również peeling z Zieloną herbatą Fresh&Natural, ale zapomniałam zachować opakowanie. Pisałam o nim w styczniu - recenzja tutaj.
Jak Twoje zużycia stycznia? Znalazłaś jakieś hity wsród styczniowych zużyć?
Rękawiczki Orphica mnie zaciekawiły szczególnie :)
OdpowiedzUsuńJa mogę je polecić :)
Usuńtisane bardzo lubie a te rekawiczki fane, ja evree nie lubie rozany tonik mi nie podpasował:(
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie przepadam za różanymi kosmetykami :/
UsuńTisane bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTaki niepozorny balsam, a taki fajny ;)
UsuńŚwietne denko, kilka perełek widzę :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko żel Avon choć nie ten zapach i lubię je choć są niewydajne i ciężko się je otwiera.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nauczyłam się otwierać bez uszczerbku dla paznokci, choć na początku też miałam wrażenie, że nie dam rady :P
UsuńŚwietne zużycia, niestety nie znam żadnego z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńPamiętam miałam kiedyś te maseczki z Juicy Jelly Mask :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo ciekawych kosmetyków ☺☺
OdpowiedzUsuńMialam kiedys te maseczki z Juicy, boskie :)
OdpowiedzUsuńVISSIEN.blog
Ten krem na dzien z wit C chetnie bym poznala :D
OdpowiedzUsuńKojarzę ten tonik, chyba go miałam kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńAkurat zapach tego toniku Evree odrzucał mnie i bez ciąży :D Różany był o niebo lepszy ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Euphorię :) I mam maskę z Bielendy z tej serii tylko z ananasem i jest świetna :)
OdpowiedzUsuńEuphoria to jeden z moich ulubionych zapachów <3 Bardzo lubię też żele AVON Senses :)
OdpowiedzUsuńTisane świetnie regeneruje mi usta :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie przepadałam za euphorią. jakoś ten zapach zupełnie do mnie nie przemawia :P za to balsam tisane uwielbiam miłością bezwarunkową <3
OdpowiedzUsuńZapach euphoria to moj ulubiony ale ta zwykla euphoria :D Acenton neonail akurat uzywam :D
OdpowiedzUsuńZnam tonik z Evree, balsam do ust z Tisane i kremik z Nivea :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię balsamy oraz pomadki do ust Tisane :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przetestowania żadnego z tych produktów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) jusinx.blogspot.com.
Mam Tisane, ale w sztyfcie. Jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńO widzę fajny mały kremik z Nivea, coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń