Cześć, lipiec się już skończył, więc to dobry czas na podsumowania. Właściwie to dopiero zaczynam, ale równocześnie też kończę :). Zaczynam swoją przygodę z blogosferą i zarazem kończę kosmetyki. Muszę jednak się do czegoś przyznać - nie jestem zakupoholiczką, nie kupuję maniakalnie wielu kosmetyków, bo wiem, że nigdy ich nie wykończę. Dlatego moje denko prezentuje się raczej... biednie. Nieważne! Zapraszam do obejrzenia tych kilku zdjęć mojego pierwszego denka.
Udało mi się wyeliminować z mojej łazienki 5 kosmetyków:
1. Soraya, kremowy żel pod prysznic z hydrooliwką fresh&creamy - nie, nie i jeszcze raz nie. Żel był straszny, bardzo długo się z nim męczyłam. Zapach to jego jedyny walor, pozostawiał na skórze dziwne uczucie, wysuszał, moją mamę uczulił. Nie polecam!
2. Cztery Pory Roku, balsam do ciała bardzo sucha skóra - różany zapach, który na początku mi się podobał, ale z czasem się nim znudziłam. Nie pomógłby bardzo wysuszonej skórze, niestety.
3. Garnier mineral, dezodorant - generalnie szału nie ma, pełną recenzję możecie przeczytać tutaj.
4. Ziaja, płyn do demakijażu oczu de-makijaż - polubiliśmy się, dobrze oczyszczał moje oczy, nie podrażnił mnie jak niektóre mleczka. Kolejnym plusem jest jego niska cena i choć ma niewielką pojemność, to stosunkowo długo miałam okazję go używać - na pewno jeszcze do niego wrócę.
5. Heidi Klum, Surprise - z tego zużycia jestem bardzo zadowolona - mogę wreszcie kupić coś innego :) Surprise to kwiatowo-owocowy zapach, bardziej nadający się na wieczorne wyjścia niż na dzień. Był jednak średnio trwały.
Mój pierwszy denkowy raz mam za sobą :) Oby kolejne okazały się bardziej obfite :)
Pozdrawiam,
Lex