Cześć!
Mam wrażenie, że ostatnio błyszczyki do ust odeszły trochę do lamusa. Prym wiodą matowe szminki, nawet te w odważnych kolorach. Ja przyznaję, że choć maty naprawdę przypadły mi do gustu, to nigdy nie zrezygnowałam z błyszczyków w swojej kosmetyczce. Lśniące usta zdecydowanie dopełniają cały makijaż, szkoda tylko, że zima za pasem i schowam się w szaliku :) Nawet jeśli nie przepadacie za błyszczącymi ustami, to zapraszam Was na prezentację dwóch błyszczyków, których mam okazję używać.
Moov, Dreamy (5,5g)
Jako pierwszy zostanie wzięty pod lupę tajemniczy błyszczyk Moov. Seria all that glitters zawiera 9 odcieni błyszczyków z mieniącymi się drobinkami. Ja posiadam odcień dreamy - jest to bardzo jasny kolor, taki nieco "mroźny". Obawiałam się, że będę wyglądać w nim trupio, ale całkiem fajnie współgra z moim typem urody.
Drobinki zatopione w kosmetyku optycznie powiększają usta, ale nie wyglądają tandetnie. Co ważne, błyszczyk nie wysusza ust. Utrzymuje się na ustach standardowo, jak to błyszczyk - jakieś 2-3 godziny, jeśli nie będziemy w tym czasie pić ani jeść. Zapach błyszczyku kojarzy mi się z zapachem syropu na kaszel, który w dzieciństwie podawała mi mama, gdy byłam chora :P I nie jest to skojarzenie najbardziej pozytywne. Aplikator w przypadku obu błyszczyków jest bardzo wygodny. Marka Moov jest dostępna jedynie w Kontigo, ale nie martwcie się. Producentem tego błyszczyku jest znana wszystkim firma kosmetyczna Bell.
Avon, Pink Watermelon (6ml)
Drugi błyszczyk Pink Watermelon Avon kupiłam ze względu na odcień. W
katalogu wyglądał chyba trochę inaczej, ale i tak sam kolor przypadł mi
do gustu. W rzeczywistości okazało się, że ten odcień podbija naturalny
kolor moich ust. Usta wyglądają na pełniejsze, ale wciąż prezentują się
naturalnie. Obietnica producenta dotycząca niesamowitego połysku
została spełniona. Usta zyskują wygląd błyszczącej tafli, bez drobinek. Wiem, że nie spotkacie już Pink Watermelon w takim opakowaniu. Avon co rusz zmienia opakowania błyszczyków, ale wydaje mi się, że zawartość pozostaje ta sama. W obecnym katalogu ten kolor jest wciąż dostępny.
Aplikator jest ścięty, dzięki czemu aplikacja przebiega precyzyjnie i szybko. Trwałość oceniam standardowo, jak w przypadku poprzednika, 2-3 godziny. Dodam również, że z czasem usta pomalowane błyszczykiem tracą swój błysk. Ale to chyba normalne :) Opakowanie trochę się zniszczyło, ale kto by na to patrzył.
Poniżej możecie zobaczyć porównanie obu kolorów na dłoni.
A jaki jest Wasz stosunek do błyszczyków? Lubicie te przyklejone do ust włosy czy jednak nie? Dajcie znać w komentarzach :)