Hej!
Czy pamiętacie, jak parę miesięcy temu rozwodziłam się (zresztą na łamach tego bloga), że chciałabym wypróbować kosmetyki Ziai z serii cupuacu (czyt. kupłasu)? Ciekawił mnie zwłaszcza zapach i już parę razy robiłam podchody do sklepu stacjonarnego marki, ale jakoś ostatecznie nie zdecydowałam się na przekroczenie jego progu :P Dziś już wiem jak pachnie linia i przyznaję, że zapach jest mocno otulający, więc świetnie sprawdzi się zwłaszcza teraz, podczas jesieni. Ostatnio pisałam Wam już o balsamie brązującym, który pięknie zabarwił moją skórę. Dziś natomiast poznacie balsam pod prysznic, który można stosować na twarz, ciało i włosy.
Balsam pod prysznic cupuacu (9zł/300 ml) pachnie tak jak i cała linia cupuacu, czyli słodko :) Zawsze kiedy mam problem z opisywaniem zapachów, żałuję, że na razie nie można nic powąchać przez Internet. Wtedy łatwiej byłoby ocenić, czy dany kosmetyk będzie nam odpowiadał w kwestii zapachu po zakupie. U Ziai jest zdecydowanie otulająco, jeśli nie lubicie takich aromatów to dajcie sobie spokój :) Zapach jednak ulatnia się szybko.
Choć balsam można stosować na trzy sfery, to ja zdecydowałam się używać jedynie na skórę ciała, z pominięciem twarzy. Balsam nakładałam przed wyjściem spod prysznica i zostawiałam na krótką chwilę. Producent zaleca minutę, ale generalnie wytrzymywałam czasem całe trzy :D A musicie mi wierzyć, że należę do osób dość niecierpliwych... Balsam pod prysznic wydaje mi się produktem dobrym, ale pod jednym warunkiem, że mamy skórę niewymagającą. W moim przypadku zdarzało się, że nawilżenie było zbyt słabe, dlatego sięgałam jeszcze po kolejny balsam.
Jednak ostatnio znalazłam dla niego ciekawe zastosowanie. Coraz częściej chodzę na różnego rodzaju zajęcia fitness, a zaraz po nich pod prysznic. Dzięki balsamowi pod prysznic szybko mogę pozbyć się uczucia suchości skóry. W domu, co prawda, jeszcze sobie poprawiam, ale kto bogatemu zabroni :D Aha, warto ponadto podkreślić, że balsam nie zostawia na skórze niemiłej warstwy po spłukaniu, za co spory plus ode mnie.
Jednak ostatnio znalazłam dla niego ciekawe zastosowanie. Coraz częściej chodzę na różnego rodzaju zajęcia fitness, a zaraz po nich pod prysznic. Dzięki balsamowi pod prysznic szybko mogę pozbyć się uczucia suchości skóry. W domu, co prawda, jeszcze sobie poprawiam, ale kto bogatemu zabroni :D Aha, warto ponadto podkreślić, że balsam nie zostawia na skórze niemiłej warstwy po spłukaniu, za co spory plus ode mnie.
cała linia dostępna jest tutaj |
Balsam pod prysznic sam w sobie jest poprawny. Na pocieszenie jednak dodam, że z moją skórą obecnie najlepiej radzi sobie masło shea lub olej kokosowy. Trudno jej dogodzić (zwłaszcza w sezonie grzewczym) :)
Jaki balsam polecacie na jesień?