Cześć!
Już niedługo zaczną się wakacje, upragnione urlopy i wyjazdy. Zapytacie, dlaczego Wam o tym mówię, przecież wszyscy macie kalendarze w domach :) Powód jest prosty: przygotowałam recenzję olejku do opalania i chcę sobie jakoś wytłumaczyć, że było warto. W końcu zaraz lato, może komuś moja opinia się przyda. Tak sobie przynajmniej wmawiam :)
Olejek do opalania Dax z filtrem SPF15
Rzadko kupuję kosmetyki tej marki, ale ten olejek do opalania przyciągnął moją uwagę. Buteleczka z atomizerem wygodnie układa się w dłoni. Atomizer na raz podaje niewielką ilość olejku, dzięki czemu zyskujemy na wydajności i nie marnujemy niepotrzebnie produktu. Zapach jest przyjemny, ale nie utrzymuje się długo na powierzchni skóry.
Trzeba jednak pamiętać, iż olej arganowy z olejkiem kokosowym Dax do opalania zapewnia średnią ochronę bowiem posiada filtr SPF15. Twarz zwykle latem smaruję kremem z większym filtrem, np. SPF50 - Iwostin Solecrin.
Olejek do opalania z olejem arganowym i kokosowym?
Cóż mogę dodać jeszcze od siebie. Przede wszystkim olejek nie pozostawia na skórze tej lepkiej, nielubianej warstwy. Jednak jeśli po aplikacji dotkniemy skóry, poczujemy, że olejek się na niej znajduje. W każdym razie mnie to w żaden sposób nie irytowało. Po drugie, ważna informacja dla osób, które nie tolerują parafiny - ten olejek zawiera ją w istotnej ilości. Po trzecie, oleju arganowego jest w składzie mniej niż oleju kokosowego.
Jeśli zaś chodzi o działanie to generalnie olejek dawał radę. Nie doświadczyłam żadnych poparzeń słonecznych, czułam się chroniona. Dodatkowo, udało mi się też złapać nieco opalenizny. Produktu używałam w zeszył roku latem, ale nie zdążyłam już dodać recenzji, ponieważ lato się skończyło. Producent obiecuje, że
kosmetyk jest wysoce wodoodporny, jednak i tak zaleca, aby używać go po
każdym wyjściu z wody i wytarciu ciała ręcznikiem.
Mimo wszystko, mam jakoś mieszane uczucia do tego kosmetyku. W tym roku, postawię na coś innego do ciała, pewnie z większym filtrem.
Jakie są Wasze ulubione olejki do opalania?